środa, 5 marca 2014

Rozdział 1 .




Przebudziły mnie dziwne odgłosy , otworzyłam jedno oko , potem drugie i zobaczylam mojego brata , wyglądał na szczęśliwego co było dziwne z rana, zawsze był nie wyspany i oczekiwał śniadania co wydawało się bardzo śmieszne .
- Wstawaj Rose ! No obudź się ! - Wołał jak szalony , ciekawa byłam czy cos sie stało . Postanowiłam nie tracić dnia i wstać .
- Już , już wstaje . Coś się stało ? .
- Nic , nic jeestem strasznie głody, zrobisz mi cos pysznego ? - jego oczy mówiły jednak zupełnie coś innego , wyglądał jakby coś się wydarzyło .
- Pewnie , zaraz przyjdę - Wstał i wyszedł a ja postanowiłam sie wykąpać i ubrac , umyłam zęby i zeszłam na dół . W salonie siedziała Sophie i oglądała kreskówi , kiedy mnie zobaczyła uciekła do kuchni . Poszłam za nia , a na krzesełkach siedziało moje rodzeństwo . To co zobaczyłam na stole strasznie mnie zdziwiło , bukiet białych róż a w środku karteczka .
- Mama odebrała to rano kiedy wychodziła do pracy  - Powiedziała Sophie i zaczęła wąchać kwiaty . Wzięłam liścik i zaczęłam czytać :
,,Cześć , nie znasz mnie . Ja wiem o Tobie wszystko , chce pomóc Tobie i mojemu przyjacielowi . Nie jestem żadnym zboczeńcem . Nie martw się . W Holmes Chapel pojawi się pewien chłopak , który bardzo chce się z Tobą spotkać , boi sie Twojej reakcji więc postanowiłem zrobić mu niespodziankę . Mam nadzieję , że przyjdziesz jutro do Twojej ulubionej kawarenki o godzinie 17:00 . On będzie czekał , poznasz go , gwarantuje Ci to.
                                                                                                                               Pan Marchewka"
Kiedy to przeczytałam , byłam zaskoczona . Nie wiedziałam , czy mam iśc czy nie . Postanowiłam narazie się tym nie przejmować . Zrobiłam śniadanie , a poźniej poszliśmy do parku .
- Rooosee chodzmy pojeździć - marudził John . Stwierdziłam , że to nie głupi pomysł i poszliśmy w tamtą stronę . Zauważyliśmy budkę z lodami więc szybko podbiegliśmy , Sophie chciała truskawkowe , John czekoladowe a Ja o smaku kiwi . Na drodzę tańczyli jacyś ludzie , Sophie podała mi loda i uciekła . Wystraszona wzięłam Johna i poszliśmy za nią . Przedarliśmy się przez tłum a tam co ? Nasza siostrzyczka pokazuje jak się tańczy . Wybuchnęłam śmiechem , co każdy zauważył . Zaczęliśmy klaskać , kiedy piosenka sie skoczyła Soph odwróciła sie do nich i powiedziała :
- Tak się tańczy ! : )  - Z uśmiechem na twarzy odeszła . A ja i John znów zaczęliśmy się śmiac . Tym  razem poszliśmy prosto na rampe . Zaczęłam jeździć , John obserwował mnie z szeroko otwartymi oczami . Sophie opowiadała swoim koleżanką  jak zgasiła tamtych chłopaków . Siedzieliśmy tam do 13 , zrobilismy się trochę głodni więc poszlismy zrobić jakiś obiad . Kiedy byliśmy w polowie drogi zatrzymał nas pewien mężczyzna .
- Czy pani Rose Green ?
-Tak to ja , mogę w czymś pomóc ? - wydawał się miły , nie byłam osobą która boi się każdego człowieka jeżeli go nie zna .
- To dla Pani . - Podał mi karteczkę z różą , tym razem czerwoną . Znowu ? Znowu ten ktoś ? .
- Dziękuje  , wie pan od kogo to ?
- Przepraszam nie mogę powiedzieć . Do widzenia , miłego jutra ! - to co powiedział strasznie mnie zdziwiło . Jutra ? oh.. nie zdążyłam nawet odpowiedzieć . Schowałam kartke do spodni i poszliśmy do domu . Zrobiłam obiad i postawiłam na stole .
- Obiad , chodzcie !
- Idziemy - Krzykneli równo i po 2 minutach pałaszowali swoje jedzenie . Kiedy zjedli , poszli oglądać bajki , a ja poszłam do swojego pokoju .




Polożyłam róże na stoliku , a karteczkę zaczęłam czytać :
,,To znowu ja Rose , pewnie zastanawiasz się dlaczego ta karteczka co ? . Chciałabym Cie tylko poinformować , że jeśli jutro nie przyjdziesz , my przyjdziemy do Ciebie
                                                                                                                      Pan marchewka "
Muszę tam iść , temu komuś chyba bardzo zależy . Tak , już zdecydowałam pójdę i zobaczę , kto będzie tam na mnie czekał .
Poźniej poszłam zobaczyć co robi moje rodzeństwo , obejrzeliśmy jeszcze razem jedną bajkę i po długiej bitwie zaprowadziłam ich do łożek . Ja sama poszłam sie wykąpać , a Kraina Morfeusza już na mnie czekała .
Następnego dnia ...
7:00 , 7:05 , 7:10 , 7:15 ..
Dryyynnnn . Przebudził mnie ten przeklęty dzwonek , szybko go wyłaczyłam i postanowiłam ,że prześpię się jeszcze 5 minut .
7:20 , 7:25 , 7:30 ..
Matko ! Już ta godzina ?? Za 15 minut mam autobus . Wstałam szybko , i pobiegłam do lazienki . Ubrana i wymalowana poszłam do kuchni . Sophie jadła kanapki a John czekał aż zrobie mu omlet . Prędko przyrządziłam śniadanie i ubrani wyszliśmy do szkoły . Soph pobiegła do swojej klasy , a Johna musiałam zaprowadzić do przedszkola . Weszłam do swojej klasy i usiadłam koło mojego kolegi , pierwsza matematyka .. Fizyka .. Biologia.. Niemiecki .. Wf... Angielski .. Polski ... koniec ! była godzina 15 :30 . Przypomniało mi się o spotkaniu z tym chłopakiem ! Szybko ruszyłam do domu , odrobilam lekcje , zjadłam obiad i postanowiłam trochę odpocząć . Zawsze lubiłam patrzeć w niebo , wyszłam na balkon i zaczęłam czytać ksiązkę . Spojrzałam na zegarek  16:30 . Miałam poł godziny , przebrałam się .
- Wychodzę ! - Miałam szczęście , że dziś była opiekunka . Doszłam po 10 minutach . Rozglądałam się wszędzie ale nie zauważyłam żadnej znajomej osoby , może nie przyjdzie ? Ale coś mnie zdziwiło , chłopak z czapką w okularach siedział w koncie i pił kawę , wszystko wydałoby sie normalne ale nie to że akurat jadł marchewke . Podeszłam .

Louis.

Postanowiłem , że to ja zaczekam na nią w kawiarni . Można powiedzieć , że śledziłem ją cały tydzień , aby móc wysłać jej te białe róże . Nie byłem przekonany czy to wszystko wypali . Zayn dużo pomógł , byłem ciekawy czy Harry da radę . Martwiłem sie o niego dlatego tak bardzo chciałem żeby to wszystko się udało . Czekałem za Rose jakieś 5 minut , zobaczyłem jak wchodzi . Nie byłem przekonany czy mnie pozna . Rozglądała się , i po chwili strasznie mi się przyglądała , Podeszła .

- Cześć , czy Ty jesteś Pan Marchewka ?
- Heeej , czekałem na Ciebie - przytuliłem ją , ale ona stała jak osłupiała .

Rose .

-Tak , naprawdę nazywam sie Louis , Louis Tomlinson . Usiedliśmy , z racji tego , że Louis miał kawe , ja zamówiłam sobie herbate .

- Posłuchaj mam dla Ciebie niespodziankę , pij tą herbate i idziemy ! . Ciekawość wzięła góre , zabrałam herbatę  w kubku na wynos i ruszyliśmy .
- Gdzie idziemy ? No wiesz , nie znam Cię . Wolałabym wiedzieć - Chyba zrozumiał .
- Idziemy do parku . - po 10 Minutach doszliśmy , zobaczyłam znajomego chłopaka . Boże .. to on Harry.Nie chciałam tam iść , zostawił mnie . Widziałam , że wstaje . Szedł do nas .
- Dzięki Louis , Cześć Rose . - Nie wierzyłam własnym oczom , stał przedemną i mówił mi hej ? Miałam ochotę wylac na niego tę herbatę , opanowałam się .
-Przejdziemy sie ? - Kiwnęłam tylko lekko głową , Louis już się zmył . Szliśmy drogą w ciszy , bałam się odezwać ale widziałam , że krępująca cisza dopadła też jego .
- Posłuchaj , nie wiedziałem , że Lousi coś kombinuje , miałem przyjechać tylko zobaczyć co u Mamy . Ale strasznie za Tobą teskniłem . Bałem się z Tobą spotkać . Bałem się , że mi nie wybaczysz tego wszystkiego . - wtedy już po prostu nie wytrzymałam , musiałam mu wszystko wygarnąć .
- Słucham ? Tęskniłes ? Błagam .. Wiesz jak się czułam ? Zostałam sama , byłeś jedyną osobą , której ufałam . Ktora nie lubiła mnie za to , że mam bogatych rodziców ! . Zostawiłeś mnie , samą . I po tym wszystkim mam Ci wybaczyć ? - Łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach .
- Przepraszam , Rose zrozum mnie ..
- Nie ma czego rozumieć ! po tym wszystkim jesteś dla mnie nikim .. rozumiesz ? Kochałam Cię , kiedy wyjechałeś starałam się czytać wszystkie gazety o Tobie , te wszystkie dziewczyny ! więc nie mów mi , że tęskniłeś . Chodziłam do Twojej mamy i pytałam co u Ciebie , bo Ty nie miałeś czasu odebrać odemnie głupiego telefonu albo napisać zwykłej wiadomości .. Zostaw mnie w spokoju ! - Cała mokra pobiegłam do swojego domu , zamknęłam się w pokoju . Jak on mógł , tak przyjechać . Otworzyłam szafke i wyjęłam naszyjnik , naszyjnik który dostałam od niego w dzień kiedy wyjeżdżał do Londynu . Jeszcze mocniej płakałam . schowałam naszyjnik i opadnięta z sił zsunęłam sie na ziemię . Miała dość wrażeń jak na jeden dzień .. położyłam się do łóżka . Zasnęłam .

Harry .

Uciekła .. Nie wybaczy mi , nigdy . Co ja teraz zrobię ? wiedziałem , że to nie jest dobry pomysł . Nie chce jej stracić, prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Miłość , której tak naprawdę jeszcze nie było , kiedyś będzie . Zobaczyć ją , taką wyrośniętą , piękną to cud .  Postaram się ! Tak , nie pozwolę , żeby odeszła . Zrobię wszystko ,żeby mi wybaczyła . właśnie wchodzę do domu , pierwsze co mnie czeka to rozmowa z Louisem on mi nie odpuści , będzie chciał wiedzieć co się działo . Punkt w punkt .
-Haaary koteczku .
- Co Lou ? Jeśli chcesz wiedzieć , nie udało się - poszłem prosto do mojego pokoju , tylko tam czułem się bezpieczny . Usłyszałem pukanie .
- Spadaj Lou . - Krzyknąłem . Nie spodziewałem się wizty mojej mamy . Potrzebowałem jej.
- Możemy pogadać ? - Powiedziała tak jak zawsze , troskliwie . Przyszła z kubkiem gorącej herbaty . Zawsze potrafiła mi pomóc . Usiadłem na progu łóżka i gestem ręki zaprosiłem ją , aby usiadła obok mnie .
- Hazza , wiem co czujesz . Ale wiem również , że jesteś silnym chłopakiem , że dasz radę , że sobie poradzisz . Ona .. nie raz przychodziła tutaj , pytała o Ciebie . Kompletnie nie wiedziałam co mam jej odpowiedziec , opowiadałam wszystko . Często przychodziła tu po prostu się wyżalić , byłam dla niej jak druga matka . Do swojej tak naprawdę się nie odzywała , nie miała jak . Jej rodzice ciągle są w pracy , ona musi zajmowac się rodzeństwem , od czasu do czasu przychodzi opiekunka . Potrzebowała Cię , Harry . Byłeś jedyną osobą , której ufała , którą kochała , której mogła powiedziec wszystko . Nie przyszłam tu po to , żeby robić Ci wyrzuty . Przyszłam , bo wiem , że Ci na niej zależy , kochasz ją , ja to wiem . Nie zostawiaj tak tego . Staraj się o to , żeby Ci wybaczyła .
- Wiem mamo , strasznie Ci dziękuję - Przytuliłem ją , po czym razem wypiliśmy herbate , wspominając stare czasy . po godzinie położyłem się spać .

Rose .

Dziś pobudke miałam , zanim nawet budzik zaczął dzwonić . Tym razem Sophie , szturchała mnie , żebym zrobiła im kanapki .

- Wstaje . Rodziców już nie ma ?
- Wyszli godzinę temu - Tak jak myślałam .
- Ubieraj sie Sophie - Poszłam do łazienki , ubrałam się w jakieś wygodne ciuchy i zeszłam do dół do kuchni . Zrobiłam rodzeństwu kanapki i połozyłam na stole . Po 5 minutach przyszli umyci i ubrani i jedli przyrządzone przezemnie śniadanie . Wyszliśmy na przystanek , a po 10 minutach przyjechał oczekiwany przez nas autobus . Kierowca doskonale nas znał . John zawsze uwielbiał z nim rozmawiać . Tak jak zawsze usiedliśmy na swoich miejscach i ruszyliśmy do szkoły . W Szkole było tak jak zawsze , tylko , że dziś 8 lekcji . Po szkole postanowiłam udać się do mojej ulubionej kawiarenki . Nie brałam żadnej taksówki , nie miałam daleko więc się przeszłam , w uszy włożyłam słuchawki i wolnym kroczkiem podążałam ku Kawiarni . Kiedy doszłam , wyjełam słuchawki i usłyszałam ten charakterystyczny dzwoneczek kiedy otwiera sie drzwi . Przy ladzie przywitała mnie Amanda .
- Hej Rose , długo Cie nie było .
- Tak , mam ostatnio dużo spraw na głowie . Po proszę Latte - Miałam tylko nadzieje , że nie będzie dopytywała . Amanda słynęła z tego , że chciała wszystko wiedzieć . Nie mówię , że była fałszywa . Wręcz przeciwnie , bardzo chciała pomagać , aż za bardzo .
- Dobrze , stolik ten co zawsze ?
- Tak , dziękuję . - Chciałam już iść w stronę mojego stolika , był on cały w poduszkach . Mogłam tam spokojnie posiedzieć i wszystko przemyśleć . był w rogu przez co nie siedziała tam dużo ludzi .  Ale to kogo tam zobaczyłam , zdziwiło mnie . Nigdy nie widziałam go na żywo ale wiedziałam kim jest .
- Rose zaczekaj .
- Czego chcesz ?
- Jestem Zayn , proszę porozmawiaj ze mną - Wydawał się trochę zbity z tropu , był pogrążony w własnych myślach , chyba sam do końca nie wiedział co chce mi powiedzieć . Zależało mu , więc zostałam . Usiedliśmy przy stoliku gdzie wcześniej siedział chłopak  .
- Powiesz mi czego odemnie chcesz ? Nie jaki Lou juz próbował . Jak mogłam go nie poznać , nie wierzę !
- Posłuchaj Rose , Harremu na Tobie zależy . Wyjechał bo musiał , nie chciał Cię zostawiać .. - Przerwałam mu .
- Zayn , Zayn , Zayn . Zapomniał o mnie taka prawda . Pogrążasz w tej chwili go i samego siebie . Wy zawsze możecie liczyc na swoje wsparcie , ja przez 2 lata nie miałam nikogo rozumiesz? byłam sama ..
- Przykro mi ..  Ale on postanowił to zmienić , chce walczyć bo Cie kocha . Daj mu szanse , chodź ze mną i z nim porozmawiaj . Proszę Cie .
- Nie mam z nim o czym rozmawiać .. - Nie mam prawda ? Dobrze robię, że sie nie zgadzam tak ?
- Kochasz go prawda ? Pozwól mu do siebie dotrzeć . Nie rób tego dla niego ani dla nikogo innego . Zrób to dla siebie . Bo Ty tego chcesz , tylko rozum nie chce do tego dopuścić . Serce powie Ci dokąd masz iść , gdzie Twoja droga , gdzie Twoja druga połówka . Tylko zaufaj sercu . - To wszystko co powiedział , w pewien sposób do mnie dotarło . Może powinnam się z nim spotkać ? Może powinnam wysłuchać też jego ?
- Dobrze pójdę z Tobą . - Zapłaciłam za swoją kawę i wyszliśmy .
- Wiesz jesteś bardziej przekonujący niż ten drugi - Lekko się zaśmiałam .
- Tak wiem , ja mam dar nie tak jak ten gamoń , co za mądry człowiek podpisał by się ,,Pan Marchewka" ? - Oboje zaczęliśmy się smiać . Rozmawialiśmy tak aż do domu mamy Harrego , chyba nie mogę powiedziec że to jego dom prawda ?
- To jesteśmy , i pamiętaj nikt nie mówi żebyś mu odrazu wybaczała , porozmawiaj z nim .
- Dobrze , bardzo Ci dziekuje za rozmowę . - Weszliśmy do domu zdjęłam kurtkę i buty . Weszłam do środka gdzie zobaczyłam mame Harrego . Była zdziwiona moim widokiem .
- Rose , tak długo Cię tu nie było .
- Tak wiem pani Styles , muszę porozmawiać z Hazzą , jest u Siebie ?
- Tak , kąpie się zaczekaj u niego w pokoju . - Kiwnęłam lekko głową i ruszyłam schodami do góry , uchyliłam lekko drzwi , zeby upewnić się , że na pewno jest w łazience . Weszłam , chciała usiąść na lóżku ale coś mnie zatrzymało . To zdjęcie ...




A za tym wisiało następne ..



Było ich bardzo dużo , na każdym my albo on z Przyjaciółmi . Może on naprawdę żałuje ? Gdyby zapomniał nie miał by tutaj tych wszystkich zdjęć ze mną prawda ? Usiadłam na łóżku i akurat wyszedł Harry . Zdziwiony spojrzał na mnie , szeroko otworzył buzie . Na jego widok miałam ochotę się uśmiechnąć . Nigdy się z nim nie kłóciłam . Nie potrafiłam . Widziałam te iskierki szczęścia , z których zawsze się cieszyłam kiedy sie spotykaliśmy .
- Rose , co Ty tu robisz ?
- Przyszłam porozmawiać . - lekko się uśmiechnęłam , nie chciałam już płakać . Chciałam w końcu być szczęśliwa .
- Wiem , wiem , że musze Ci wszystko wytłumaczyć . Posłuchaj .. nie chciałem Cie zostawiać nigdy , tylko , że ja po prostu nie miałem wyboru . Proszę zrozum mnie . Pierwsze dni , były bardzo ciężkie dla mnie ale wiem , że dla Ciebie też . Mam żal do siebie , że zostawiłem Cię w takim momencie . Nigdy sobie tego nie wybacze . Ale nie wybaczyłbym też tego , jeżeli nie spróbowałbym z Tobą porozmawiać . Proszę wybacz mi ..  - Kiedy to wszystko powiedział , zrozumiałam jak bardzo brakowało mi tej jego mordki , jego uśmiechu .
- Ja.. ja.. Brakowało mi Ciebie Hazza . - Przytuliłam się do niego , tak strasznie brakowało mi tego jak mnie pocieszał , bez słów wiedział co się dzieje .
- Nie zostawiaj mnie , prosze ..
- Nigdy wiecej Cie nie zostawie obiecuje Rose .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz